
Utrata
Tom 1
Rachel Van Dyken
Format: | 125x133 |
---|---|
Liczba stron: | 304 |
Oprawa: | Miękka |
Cena: | 32.90 zł |
Podobne: | Proza Feeria Young |
Kiersten nie jest zwykłą dziewczyną. Ścigają ją koszmarne echa wydarzeń sprzed dwóch lat. Od tamtej pory woli unikać zobowiązań, a smutek jest jedynym znanym jej – i dlatego bezpiecznym – uczuciem. Gdy poznaje Westona, wydaje się, że dzięki niemu wyjdzie z ciemności na słońce.
Ale nie wie, że czas nie jest jej sprzymierzeńcem. Choć Wes sądzi, że potrafi ją ocalić, to dając jej wszystko, jednocześnie wszystko zniszczył. Próbował ją ostrzec, ale jak można przygotować się na coś takiego?
Czasami musisz się śmiać, by nie wybuchnąć płaczem. A czasami, gdy myślisz, że to już koniec – to jest dopiero początek…
Pierwszy tom bestsellerowej, przepełnionej emocjami serii YA.
Tłumaczenie: Anna Dobrzańska
Recenzje czytelników
Na naszym rynku wydawniczym, pojawie się coraz więcej książek młodzieżowych. Pośród tych wszystkich propozycji ciężko wybrać taką, która będzie odpowiednia dla nas lekturą. Tym razem w moje ręce trafiła „Utrata” Rachel Van Dyken. Powieść kusiła mnie, od kiedy tylko ujrzałam ją w zapowiedziach, opis czarował i zachęcał do czytania, nie mogłam przejść obok niej obojętnie. A czego można się spodziewać po tym tytule – przekonajcie się sami… Kiersten, rozpoczyna właśnie swoje studia. W domu pozostawiła demony swojej przeszłości, które do tej pory nie pozwalają jej normalnie żyć. Cały czas ma depresje i zażywa leki, odsunęła się od znajomych i bliskich, wokół siebie postawiła mur, który jest nie do przebicia. Wydarzenia z przed dwóch lat, wciąż są żywe, dopóki nie poznaje Westona. Chłopak jest marzeniem każdej dziewczyny, to on postanawia pomóc dziewczynie odnaleźć się na nowo. Niestety, wszystko czego mu brakuje to czas, musi zrobić to szybko, póki nie będzie za późno. Co wydarzy się w życiu, tych dwojga młodych ludzi? Z jakimi problemami będą musieli się zmierzyć? Książka zupełnie mnie zaskoczyła, super lekka pozycja, na jeden wieczór, tak można o niej napisać w skrócie. Czyta się szybko, a dodatkowo jest wciągająca, nie mogę tylko stwierdzić, że nie można się od niej oderwać, bo z tym nie miałam żadnego problemu. Bardzo duża ilość dialogów ułatwia pochłanianie lektury. Opisy owszem są, bardzo skąpe. Jeżeli chodzi o samą historię w niej zawartą, tu zaczynają się schody, bo nawet pisząc tę recenzję, nie wiem co mam o niej myśleć. Z jednej strony mi się podobało, bo lektura jest niewymagająca, a z drugiej się zawiodłam, spodziewałam się czegoś innego, bardziej skomplikowanego i wymagającego. Kiersten, to typowa dziewczyna o osobowości szarej myszki. Nie uważa się za atrakcyjną osobę i nie wie, co mogą w niej widzieć faceci. Jest niewinna jak baranek i słodka jak cukierek. Nie posiada przyjaciół, oprócz swojej współlokatorki i jej kuzyna Gabe’a, to oni są dla niej oparciem. Nikt nie wie, co wydarzyło się w jej życiu i jak bardzo cierpi z tego powodu, pierwszą osobą która się o tym dowiaduje, jest Weston i to wszystko dzięki przypadkowi. On sam, boryka się z dużym problemem, codziennie musi brać garść leków, od których dostaje tylko mdłości i jest słaby. Pilnuje go jego „świta” – ludzie wynajęci przez jego ojca, którzy mają za zadanie pilnować Wes’a i być dla niego wsparciem. Dla niego również wszystko zaczyna się zmieniać w szczególności jego nastawienie, a to wszystko dzięki Kiersten. Książka jest bardzo schematyczna, co widać na pierwszy rzut oka. Czasami aż kole to w oczy i irytuje. Powieść nie wnosi nic nowego na rynek wydawniczy, wszystko to można przeczytać w innych powieściach. Jest cukierkowo i bajkowo, co fakt faktem, dezorientuje czytelnika. Jedyne, co jest w niej inne, to podejście do życia bohaterów i ich przemyślenia. Pokazują jak można walczyć z przeciwnościami losu, a nawet z jakich powodów można to robić. Miłość, strach, ból oraz strata, to przeważające uczucia. W niektórych momentach, zachowanie bohaterów, nie jest realne, a wręcz bardzo sztuczne i dziwne. Przedzierając się przez strony powieści, powoli dowiadujemy się z jakimi demonami mierzą się Kiersten i Weston. Tu autorka się postarała i nie pozwoliła nic odgadnąć czytelnikowi. Dochodząc do zakończenia, zastanawiałam się czy nie oglądam bajki Disneya. Wszystko było zbyt piękne, aby było prawdziwe. Cuda w końcu się zdarzają, ale bez przesady, tego było już za dużo. Nie mogę pominąć faktu, że w pewnym momencie się popłakałam. Łzy ciekły mi ciurkiem, a nos zatkał się na amen. Trzeba przyznać autorka ma talent do scen emocjonalnych, trzyma w napięciu i rozdziera czytelnika na kawałeczki. Każdy może znaleźć w tej książce coś dla siebie, ale nie oczekujmy od niej zbyt wiele. Tylko zastanawiam się, co do całej historii wniesie kolejny tom, bo cóż, „Utrarta” to pierwszy tom serii „Zatraceni”. Dla mnie więcej pisać tu nie trzeba, bajka się skończyła i tyle, no chyba że, będzie to całkiem inna historia z innymi bohaterami. Jestem ciekawa, co przygotowała autorka i mam nadzieję, że będzie to lepsze od pierwszej części. Rachel Van Dyken, to autorka romansów z list bestsellerów „New York Timesa” i „USA Today”. Mieszka w Idaho razem z mężem. Moja ocena: 6/10
http://dominika-szalomska.blogspot.com/
2015-02-11 20:22:43
„Utrata” to książka, na którą czekałam naprawdę długo. Od kiedy tylko zobaczyłam ją w kwartalniku Feerii, nie mogłam się doczekać, każdy dzień był męką, gdyż już po opisie wiedziałam, że mi się spodoba. Na domiar tego okładka, która pojawiała się ostatnio coraz częściej w internecie, nie dawała mi spokoju. Czekałam i czekałam. Dni do premiery zbliżały się wielkimi krokami, a ja niepokoiłam się coraz bardziej, gdyż kurier z moim egzemplarzem gdzieś zaginął. Nie pojawiał się u mnie aż do wczorajszego dnia. Nawet nie wyobrażacie sobie mojej radości, kiedy w końcu trzymałam w dłoniach tę książkę. Uśmiech od ucha do ucha, klaskanie w dłonie jak typowa blondynka, a także miłe zdenerwowanie w brzuchu. To były oznaki jakie rzadko odczuwam przed lekturą, byłam podekscytowana jak mało kiedy. Ale w końcu zabrałam się za czytanie co zresztą mogliście zauważyć na mojej stronie na Facebooku. Jak przebiegło moje czytanie? Czy mi się podobało? Wszystko już opowiadam. Kiersten zaczyna studia, jest pierwszakiem, który próbuje odnaleźć się w nowym miejscu, wśród tylu nowych ludzi. Od dwóch lat unika wszelkich kontaktów z rówieśnikami, ale pod groźbą wujka w końcu musi wyjść z domu i zacząć normalnie żyć. Dziewczyna boi się tego, nie może pozbierać się po stracie rodziców, dlatego wciąż bierze antydepresanty, które powinna dawno temu odstawić. Wujek razem z ciocią i całą rodziną liczą, że szkoła i powrót do normalności pozwolą Kiersten na nowo zacząć żyć. W pierwszy dzień, kiedy rejestruje się na kampusie, poznaje Westona, chłopaka, który wywołuje u niej silne uczucia sprawiając, że jest nimi przerażona. Wszystko jest tak bardzo intensywne i nowe. Nie wie dokąd to ich zaprowadzi, ale jest gotowa zaryzykować, po to by żyć. „Powtarzałam to w kółko niczym mantrę, aż pomyślałam, że tracę rozum. To nie działo się naprawdę. Nie śniłam znów tego samego koszmaru. To nie działo się naprawdę. Kiedy człowieka budzi jego własny krzyk, to nie wróży nic dobrego.” „Utrata” to książka przede wszystkim o życiu i wartościach życiowych. Pokazuje jak wiele ludzi lekceważy swój żywot dla głupot i nie stara się przeżyć go pełną piersią. Oprócz tego udowadnia, że miłość rodzicielska, ale także naszej drugiej połówki jest bardzo ważna w chwilach zwątpienia i bólu. Bohaterowie tej książki uczą nas wielu ważnych rzeczy, jednak przede wszystkim uświadamiają nam, że trzeba kochać całym sercem i nie bać się swoich marzeń, bo czasem kończy nam się czas, a wtedy już nie możemy zrobić nic. Weston stracił w życiu już bardzo wiele i kiedy słyszy kolejny wyrok, nie może się z tym pogodzić. Jednocześnie chce zrobić coś dobrego, coś co odmieni jego życie, wtedy właśnie spotyka na swojej drodze Kiersten, dosłownie wpadają na siebie, już od tego pierwszego spojrzenia czuje do niej coś wyjątkowego i trwałego. Wzbrania się przed tym, opiera się temu uczuciu z całych sił, ale w końcu i ich mu braknie. Pozwala sercu prowadzić się przez kolejne tygodnie i miesiące, nie żałując niczego co robi. Kiersten jest jego światełkiem, które wkracza do jego życia. Oboje uzdrawiają się z przeszłości, która boleśnie odcisnęła piętno na ich życiu. „Pozwolono mi założyć dżinsy i koszulę, dzięki czemu mogłem swobodnie przytulać Kiersten, bez obaw, że będę świecił gołym tyłkiem. Siedziała więc między moimi nogami, opierając się o moją pierś. Od czasu do czasu poklepywała mnie po nodze, jakby chciała mi przypomnieć, żebyśmy cieszyli się każdą chwilą. Ten czas należał do nas.” Powieść jest pełna uczuć, miłość dotyka nas na każdej stronie, w każdym zdaniu. Jesteśmy przesyceni nią od stóp do głów, dla niektórych to może za dużo i stwierdzą, że jest przesłodzone. Również uważam, że trochę Autorka przesadziła z miłością w tej książce, ale jednak jestem bardzo zadowolona i na pewno sięgnę po kolejne tomy tej nowej serii „Zatracona”. Jestem swoją drogą bardzo ciekawa tego co będzie dalej. Także w tej książce jako w jednej z niewielu przeczytałam podziękowania od Autorki i jestem nimi poruszona. Rachel Van Dyken prosi by mówić o tej książce, by pisać o niej opinie, więc piszę i jestem jej nową fanką. Bo dzięki tym kilku zdaniom od niej, dowiadujemy się garstki wiadomości z jej życia i poznajemy lepiej ją oraz jej inspirację do napisania tej powieści. Polecam Wam tę historię z całego serca, jestem poruszona i szczęśliwą, że mogłam to przeczytać, gdyż uświadomiła mi kilka cennych rzeczy. Przede wszystkim, że życie jest krótkie i trzeba z niego brać garściami, także to, że nie ważne jaką mamy rodzinę, ważne by docenić to, że w ogóle ją mamy. A także to co najważniejsze, że warto kochać i nie bronić się przed tym uczuciem, bo jest piękne i sprawia, że patrzymy na wszystko inaczej. Moja ocena to 9/10, nawet jeśli jest przesłodzona to i tak warta każdego grosza i każdego przeczytanego słowa, zdania. Uwielbiam książki z przesłaniem, dlatego proszę Was, przeczytajcie! Pozdrawiam, Wasza Dominika Cytaty: „Utrata” Rachel Van Dykel
http://ksiazkomania-recenzje.blogspot.com/
2015-02-27 21:59:15
Nic nie dzieje się bez powodu. Historia, którą stworzyła Rachel Van Dyken, mimo że jest o nastolatkach, jest bardzo głęboką i trudną historią. Opowiada o życiu, chorobie, nadziei i miłości, o najważniejszych wartościach, które można utracić w każdej chwili. Z chorobą nie ma żartów, nie można nic poradzić, ale zawsze trzeba mieć nadzieję i walczyć do końca. Kiersten i Weston to dwoje młodych ludzi, którym życie nie szczędziło przykrych wiadomości i zdarzeń. Ona – pogrążona w depresji po tragicznym wypadku rodziców, on – z pozoru silny, młody chłopak, którego dopadła nieuleczalna choroba. Weston po stracie matki i samobójczej śmierci brata stara się być innym człowiekiem, chce pomagać. Nie umknęła jego uwadze Kiersten, którą, jak twierdził, otacza mrok. Za wszelką cenę stara się odpędzić jej demony, chce jej pomóc wyjść z depresji. Z początku niewinna znajomość przeradza się w prawdziwą przyjaźń. Kiersten zaczyna dostrzegać pozytywy otaczającego ją świata, a także zdobywa nowe przyjaźnie i odkrywa innego Westona, Westona, który odmieni jej życie już na zawsze. Nie wie ona jednak, że ich szczęście może nie trwać długo, nie jest świadoma jego choroby. Weston zaczyna odliczać dni do operacji, która może być jego końcem. Tych dwoje młodych ludzi dopiero co doświadczyło prawdziwej miłości i tak nagle los miał ich rozdzielić? Życie jest trudne, ale nikt też nie mówił, że będzie łatwe. „Życie nie jest sprawiedliwe, ale to jak je przeżyjemy, to właśnie jest cudowne. To dar. A każdy dar jest inny, każda ścieżka jest inna. Ta z jakiegoś powodu jest nasza i im szybciej się z tym pogodzimy, tym szybciej przestaniemy płakać i zaczniemy żyć.” Powieść jest piękna, mądra i niezwykle wzruszająca. Od początku czujemy, że coś jest nie tak, nie jest to napisane wprost, jednak wiemy, że zarówno Kiersten, jak i Weston mają problemy. Ich życie nie jest łatwe, jednak dzięki miłości, nadziei i wiarze mogą zdobyć wszystko. Weston wierzy w Kiersten, wierzy w to, że uda jej się pokonać depresję, a to daje mu siłę do walki z chorobą. Chce walczyć dla niej, dla życia z nią, dla miłości. „Czasami musisz przejść przez piekło, aby znaleźć swoje niebo.” Oboje przechodzą przez piekło. Strata rodziców, brata, choroba – to niepojęte, najtrudniejsze doświadczenia jakie mogą spotkać ludzi. Czasami życie człowieka zmienia się w piekło i nie widzimy wyjścia, które mogłoby nas uratować. Jednak po przeczytaniu książki zaczynamy się zastanawiać nad własnym życiem, nad tym czy w pełni je wykorzystujemy, czy dostrzegamy najmniejsze jego elementy i potrafimy się z nich cieszyć. Nic w naszym życiu nie dzieje się bez powodu. Być może choroba czy śmierć, kogoś z naszych bliskich uratuje inną, niewinną osobę. Nie powinniśmy traktować trudnych i przykrych wydarzeń jako końca naszego świata. W każdej porażce, upadku trzeba doszukiwać się sensu dalszego życia. Według autorki życie to układanka, w której czasami trudno znaleźć pasujące do siebie elementy. Weston, w chwili poznania Kiersten, wiedział, że nie może się poddać, wiedział, że musi walczyć i być silny. Chciał ocalić nie tylko Kiersten, ale również siebie. Oboje próbują szukać elementów, które będą pasować do ich wspólnej układanki. Nie wiem czy znajdzie się osoba, która przeczytała książkę i nie uroniła ani jednej łzy. Książka bardzo wzrusza. Momentami łzy dosłownie lały się strumieniami po moim policzku. Ostatnie strony przeryczałam jak bóbr, jednak warto było. To piękna powieść o miłości, zaufaniu, poznawaniu siebie, pokonywaniu słabości i lęków, otwieraniu się na innych, przyjaźni, potrzebie, nadziei. Znajdziemy w niej wiele pięknych cytatów, które z pewnością pozostaną moimi mottami. Oczywiście w książce znajdziemy również zabawne momenty i prześmieszne dialogi pomiędzy przyjaciółmi. „Utrata” napisana jest w pierwszej osobie, naprzemiennie, raz z punktu widzenia Kiersten, a raz z punktu widzenia Westona. Przyznaję, ze uwielbiam takie rozwiązanie. Dzięki niemu możemy się dowiedzieć dużo więcej o dwóch głównych bohaterach, poznać szczegóły widziane ich oczami. Bohaterowie, w tej książce, są dobrze wykreowani i zgrywają się w jedną całość. Widzimy jak wiele pomaga wsparcie najbliższych. O książce nie da się zapomnieć. Cholernie daje do myślenia. Wiem, że będę wracała do niej wiele razy i przeżywała na nowo emocje z nią związane. Z niecierpliwością czekam na dalsze tomy z serii „Zatraceni”.
Agnieszka http://nieczytam.blogspot.com/
2015-08-07 14:09:23
„Utrata” to opowieść o dziewczynie z przeszłością i chłopaku bez przyszłości, których drogi przypadkowo krzyżują się by odmienić ich życie. Miłość jest ostatnią rzeczą jakiej każde z nich potrzebuje, a mimo to ślepy los postanawia postawić na drodze Kiersten boskiego Westona. I choć z racjonalnego punktu widzenia mają tylko pięćdziesiąt procent szans na szczęście, to dla ich serc ten rachunek prawdopodobieństwa pozostaje bez znaczenia. Ale czy dręczona przez demony przeszłości i zamknięta w sobie dziewczyna będzie potrafiła zaufać chłopakowi, który najprawdopodobniej złamie jej serce? Nie będę ukrywać, że fabuła powieści została oparta na sztampowym pomyśle: ona – szara myszka, on – przystojny i bogaty, a przed nimi mnóstwo przeciwności losu do pokonania. A jednak jest w tej historii coś magicznego, romantycznego i wzruszającego czytelnika. Zwykła historia opowiedziana w niezwykły sposób, wywołujący skrajne uczucia, poruszający i drażniący najbardziej wrażliwe struny. Autorka stworzyła delikatny, acz bardzo barwny obraz miłości, która przychodzi nieproszona, burzy poukładany świat i zmusza do podjęcia ryzyka i walki o własne szczęście. Nasycona emocjami, tajemnicami, nadzieją i przyprawiona szczyptą dobrego humoru. Przyznam szczerze, że do lektury książki byłam nastawiona sceptycznie, a nawet obawiałam się, że dostanę młodości od nadmiaru lukru i wesołego ćwierkania zakochanych nastolatków. Pomyliłam się i to bardzo, gdyż pisarka w ekspresowym tempie wciągnęła mnie w wykreowaną rzeczywistość i zadbała abym na każdym etapie lektury otrzymała dawkę wrażeń. I mimo że wiedziałam w jakim kierunku to wszystko zmierza poddałam się emocjom i przyssałam do książki, aż napis „koniec” brutalnie sprowadził mnie na ziemię. Tak, w tej historii jest wszystko, co niezbędne do przeżycia fascynującej i niezapomnianej literackiej przygody. Ciekawi bohaterowie obdarzeni bagażem doświadczeń i charakterem. Sekrety, demony przeszłości, dylematy, rozterki, uczucia i skomplikowane relacje międzyludzkie. A wszystko to doskonale wyważone i aplikowane w odpowiednich dawkach by nie znudzić czytelnika i wywołać w nim odpowiednie reakcje. Jeżeli szukacie lektury lekkiej, nieprzytłaczającej i idealnej na wakacje, czy odpoczynek po ciężkim dniu, to „Utrata” jest odpowiednia na takie okazje. Przypomni wam smak pierwszej miłości i narazi na morze różnorodnych doznań. Od skurczów serca, przez radość po smutek, żal i łzy. I choć dla niektórych wartość literacka tej publikacji może być znikoma, to nie zapominajmy, że książki nie służą wyłącznie pobudzaniu do refleksji czy przemyśleń i czasem każdy z nas potrzebuje zwykłego oderwania od szarej rzeczywistości, przyjemnej rozrywki, szczypty magii i dawki pozytywnej energii. Polecam.
http://ksiazkiczytane.blogspot.com
2016-01-15 21:15:36
Kiersten rozpoczyna studia z dala od domu. Odczuwa obawy, czy poradzi sobie sama w nowym miejscu, gdzie dręczą ją ciągle koszmarne sny związane z wydarzeniami sprzed dwóch lat. Nie radzi sobie z depresją po utracie bliskich do momentu, gdy poznaje swoją współlokatorkę Lisę oraz jej kuzyna. Natychmiast zaprzyjaźniają się i cała trójka staje się sobie bardzo bliska. Największe znaczenie nabiera dla Kiersten przypadkowe spotkanie z Westonem. Okazuje się, że przystojniak, który zrobił na niej piorunujące wrażenie uznawany jest za podrywacza i łamacza kobiecych serc. Kiersten nie przestaje jednak o nim myśleć, tym bardziej, że ma z nim codzienny kontakt, ponieważ jest jej opiekunem roku. Dziewczyna jest zdziwiona swoją reakcją na nieznajomego. Weston odczuwa podobne emocje. Działają na siebie można powiedzieć terapeutycznie. Oboje walczą z trudną przeszłością i łączy ich uczucie, któremu nie mogą się oprzeć. Na drodze do ich szczęścia staje choroba Westona. Nie pomaga bogactwo wpływowego ojca i życie jak w bajce przestaje mieć znaczenie. Zaczyna się walka z czasem i wiara, że eksperymentalne leki zadziałają. Związek tych dwojga rozwija się błyskawicznie i tylko wielka, prawdziwa miłość pozwala im walczyć o każdą wspólną minutę. „Utrata” to mądra i wzruszająca powieść napisana lekkim językiem. Czyta się szybko i przyjemnie. Krótkie rozdziały i wartka akcja usprawniły mi czytanie. Opisana historia wymusza zastanowienie się nad sensem życia, jakie prowadzimy. Opowiada o nadziei, miłości, wierze i chorobie. Pytania jakie są często stawiane to: Czy można przygotować się na śmierć bliskich? Jak sobie radzić ze słabościami? Kiedy pogodzić się z utratą? Jak długo dźwigać emocjonalny bagaż? W odpowiedzi na te pytania wystarczy spojrzeć na życie z innej perspektywy. Rzeczywistość bywa okrutna i nic na to nie poradzimy. Wiele rzeczy nam umyka, ponieważ nie patrzymy uważnie. Cytaty, które utkwiły mi w myślach: „Człowiek nigdy nie wie, która chwila będzie jego ostatnią”, „Czasami trzeba przejść przez piekło, żeby dosięgnąć nieba”, „Czasami koniec bywa początkiem”, „Nic nie dzieje się bez powodu”, „Może nie perfekcja życia, a jego chaos sprawia, że rzeczy nabierają znaczenia”… Po zakończeniu czytania czułam się usatysfakcjonowana. Otrzymałam taką dawkę emocji, jakiej oczekiwałam. Są również zabawne dialogi i śmieszne momenty. Różne wątki poboczne trzymają w napięciu do końca. Tym bardziej, że koniec przynosi wiele niezwykle wzruszających sytuacji. Polecam zdecydowanie tę książkę. Jest warta uwagi i czasu.
recenzjemystic.blogspot.com
2015-02-10 15:37:53